„45 % prezesów największych korporacji świata zaczynało swoją karierę od sprzedaży, 35 % w dziale finansowym, 20% w innych działach.”
Teraz to wiem, kilkanaście miesięcy temu stawiałam na „Pracuj z pasją”.
Pisząc ten wpis, mogłabym zakończyć na tym. Chyba wszystko co mam na myśli jest zawarte w powyższych dwóch cytatach. Sprawa jest bardziej złożona i może być lepiej lub gorzej zinterpretowana więc chcę przyjrzeć się lepiej, faktom.
Kilkanaście miesięcy temu kiedy podjęłam się pracy tylko dla własnej firmy, skupiłam się na tym co przynosi mi realnie satysfakcję, skupiałam się na czynnościach, które lubiłam robić. Wiecie, ktoś kto kiedyś pracował na etacie, wykonywał zadania zlecane przez innych, realizował kogoś innego cele, otworzył własną firmę i … był bardzo szczęśliwy.
Hasła typu „pracuj z pasją”, „jeśli robisz to co lubisz, nigdy nie przepracujesz ani jednej godziny” stały się moim „Amen” w pacierzu. Zgodnie z tym realizowała się w swojej pracy, oddana swoim klientom, nawiązująca relacje, skupiająca się na tym co było dla mnie przyjemne i tym, co lubiłam robić, zapomniałam o podstawowym aspekcie w biznesie. Tym aspektem jest SPRZEDAŻ.
Sprzedawca zawsze kojarzył mi się z człowiekiem, który jest akwizytorem, handlowcem, kimś kto chce sprzedać swój towar, nieważne czy ten towar jest dobry czy zły, on przy sprzedaży ma swoja prowizję. Oklejony samochód, tani garnitur, sprzedaż, wymiana handlowa, pieniądze, prowizje.
W swojej firmie wierzyłam, że jeśli robię to co kocham, jeśli skupiam się na tym, kasa i klienci sami przyjdą. Sprzedaż, aktywna sprzedaż jest niepotrzebna.
Teraz, wiem, że jest inaczej. Nawet najlepszy produkt bez dobrej promocji i sprzedaży pozostanie najlepszym produktem, o którym nikt albo mało ludzi wie.
Moja sprzedaż ograniczała się do stworzenie własnej strony internetowej, przygotowywaniem plakatów promujących moje warsztaty, prowadzeniem Fanpage na Facebook’u, odpowiadaniem na maile związane z zapytaniami, wysyłaniem maili z ofertami do firm.
Wystarczyło? Pewnie, że nie. Może gdybym zainwestowała w reklamę internetową, gdybym utworzyła zdarzenia sponsorowane, gdybym skupiła się w większości czasu na marketingu i sprzedaży, może byłoby inaczej. Tak czy siak było źle, a ja jedynie skupiałam się na miłych i przyjemnych dla mnie aspektach prowadzenia własnej firmy.
Znasz zasadę Pareto 80/20? Mówi ona o tym, że np. 20% Twoich klientów generuje 80% przychodu, można też inaczej, że 20% Twoich działań generuje 80% zysków. Ja w 90% swój czas pożytkowałam na rozwijaniu produktów, opisywaniu, testowaniu, projektowaniu, a 10% to prowadzenie szkoleń i sesji coachingowych. Uwierz mi pracowałam o wiele więcej niż 40 godzin tygodniowo, ja w pracy (myślami) byłam non stop, nawet w snach pracowałam i podobało mi się to bo byłam jak nigdy zaangażowana, zmotywowana i zadowolona jednak zarabiałam mniej niż kiedykolwiek w życiu.
Kręciłam się w kółko wiele miesięcy, waliłam głową w mur i wreszcie podeszłam do sprawy biznesowo. Aczkolwiek zanim to zrobiłam musiałam zweryfikować swoje przekonania na temat pieniędzy i mojej Pracowni.
To, co się okazało, zbiło mnie z nóg na kilka dni. Zachorowałam z tego wszystkiego na 3 tygodnie. Moja Pracownia i moja praca to pomaganie innym, wspieranie ich. Drugim dnem tego było … misjonarstwo, jak o tym myślałam, mówiłam to w głowie pojawiał mi się obraz zakonnicy, misjonarki, która idzie przez życie i bezinteresownie pomaga innym. Niestety, dla moich finansów to był gwóźdź do trumny, zdanie, która sama wypowiedziałam, że „na misji się nie zarabia”.
Od tamtego momentu wiedziałam, co robiłam źle, a w zasadzie to, czego nie robiłam w ogóle. Wiem też, że i Steve Jobs i Bill Gates i najbogatsi biznesmeni/ludzie tego świata mają swoją misję i żyją zgodnie z nią.
Teraz już wiem, mam takie przekonanie, że najpierw trzeba sobie samemu pomóc by móc pomagać innym. Gdybym zbankrutowała jakbym miała innym pomagać? No jak?
W każdym biznesie, głównym filarem jest sprzedaż. I wiem, że nie odkryłam tu Ameryki. Jednak, jak się okazuje, niektórzy mają problem z tą sprzedażą u siebie, problem z wycenianiem pracy/wynagrodzenia, problem z żądaniem pieniędzy za coś co lubią robić.
Bez sprzedaży dobrej i skutecznej, biznes się nie rozwinie. Biznes jest powołany do tego by zarabiać. Wracając to sprawy „pracuj z pasją” – jest to cudowne uczucie, kiedy można zarabiać na tym co się lubi robić, jednak kiedy Twoja pasja to Twój biznes trzeba nauczyć się brać za to wynagrodzenie, nie zaniżać go, nie działać na wielu frontach barterowo – bo długo się tak nie napracujesz u siebie.
Co to znaczy aktywna sprzedaż, dla mnie w tym momencie:
– to, że umiem w 3 zdaniach powiedzieć kim jestem i czym się zajmuję
– to, że umiem wycenić swoją pracę w zgodzie z samą sobą
– to, że umiem zadzwonić do firmy (nie mylić z pisaniem maili) i zaproponować swoje usługi.
Tak, umiem i jestem z tego dumna :)
Drugi aspekt wiążący dwa początkowe cytaty – przez kilkanaście dobrych miesięcy pracowałam dużo. Wspominałam już o tym, że pracowałam non stop (przynajmniej w myślach, kiedy fizycznie nie mogłam. Efekt tego był taki, że nie umiałam być „tu i teraz”, byłam ciągle w przyszłości. Bawiąc się z dziećmi, nie byłam z nimi w 100%, rozmawiając z mężem również byłam w swoich planach biznesowych, doszło do tego, że ciężko mi było umówić się z przyjaciółmi bo jak każdą wolną chwilę chciałam pracować.
Nie jadłam. Kiedy pracowałam zapominałam o całym świecie. Nie potrzebowałam jeść. Zapominałam o tym. Byłam tylko ja i moje cele, moja firma, moi klienci, moje warsztaty i sesje coachingowe. Do czasu aż znowu się rozchorowałam z powodu niedbania o siebie i swoje podstawowe potrzeby. Organizm siłą się upomniał.
Powiem tylko tyle, cieszę się, że zawczasu się ocknęłam z tego wszystkiego, cieszę się, że moje dzieci nadal na mnie mówiły „mamo”, cieszę się, że mój mąż to wytrzymał i nie ma większych konsekwencji takiego stanu rzeczy dla mojej rodziny i bliskich.
Praca z pasją jest O.K. pod warunkiem, że umiemy zachować balans pomiędzy wszystkimi ważnym aspektami (relacje, aktywność fizyczna, kariera, pieniądze, zabawa i rekreacja) w życiu.
Na koniec. Zasada numer 3.
SPRZEDAŻ JEST FILAREM TWOJEGO BIZNESU.
Jeśli nie prowadzisz swojej firmy, uwierz mi, sprzedaż również się przydaje w pracy na etacie, jeśli chodzi o umiejętności, mocne strony w kontekście awansu i rozmów o podwyżkę. Często osoby, które nie umieją „się sprzedać” są tzw. „szarymi myszkami”, które nie upominają się o swoje…