Co dla Ciebie oznacza wolność finansowa?
Im więcej kobiet słyszy ode mnie to pytanie, tym wiele zróżnicowanych odpowiedzi dostaję. Oto niektóre z nich:
– stabilne wynagrodzenie na wysokim poziomie, gwarantujące mi spokój i bezpieczeństwo;
– stan konta ze zgromadzoną odpowiednią ilością pieniędzy;
– poczucie, że wydaję, na co chcę i kiedy chcę;
– czas, kiedy nie martwię się o pieniądze.
A czym dla Ciebie jest wolność finansowa?
STABILNE WYNAGRODZENIE NA WYSOKIM POZIOMIE
Nikt i nic nigdy nie zagwarantuje Ci stabilności wynagrodzenia. Codziennie wszystko się zmienia. Dziś może się zmienić. Nie chcę Cię straszyć, ale kontrakt z pracodawcą nie jest dożywotni i chociaż obecnie świetnie sprawdzasz się jako pracownik, Twój pracodawca może popełnić chociażby błąd strategiczny i na przykład zbankrutować. Albo firmę, w której pracujesz, przejmie konkurencja i zdecyduje o zwolnieniach grupowych. Tych powodów może być milion. Nie ma sensu wymieniać ich wszystkich, więc od razu przejdę do rzeczy. Nie ma czegoś takiego, jak stabilne wynagrodzenie!
Dorastałam w czasach, w których każdy mówił, by iść na studia, bo po studiach można dostać dobrze płatną pracę. Kiedy kończyłam studia, w Polsce panował duży problem z bezrobociem – dostrzegałam wielu bezrobotnych studentów. To była iluzja, która została przekazana dalej. Nic nie zagwarantuje Ci dobrze płatnej pracy i nikt nie da Ci 100% zapewnienia, że Twoje wynagrodzenie utrzyma się na równie wysokim poziomie.
Jednocześnie jeśli otrzymujesz dobre wynagrodzenie, możesz kroczyć ku wolności finansowej, o ile odkładasz pieniądze na ten cel i wydajesz mniej, niż zarabiasz.
STAN KONTA Z ODPOWIEDNIĄ ILOŚCIĄ PIENIĘDZY
Samo się nie zrobi. Spójrz jeszcze raz na punkt powyżej. Żeby mieć zadowalający stan konta, trzeba odpowiednio wkładać zasoby pieniężne. Wokół nas panuje duży konsumpcjonizm i ponownie – jeśli Ty nie zadbasz o stan swojego konta o nazwie „wolność finansowa” – nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Ostatnio spotkałam się z klientką, której miesięczny dochód wynosi 20 000 zł, stałe koszty 10 000 zł, a comiesięczny debet, z którym zostaje – 3000 zł.
Kłamstwem jest, że jeśli będziesz więcej zarabiać, zaczniesz odkładać na swoją przyszłość. Bądź tego świadoma.
Pracowałam również z klientką, której miesięczne dochody kształtowały się na poziomie 1 800 zł, a która każdego miesiąca odkładała 200 zł. I wiesz, co? Po roku zgromadziła więcej pieniędzy na swoim koncie „wolność finansowa”, niż klientka, która uzyskiwała dochód na poziomie 20 000 zł.
WYDAWAĆ, NA CO CHCĘ I KIEDY CHCĘ
Fajne uczucie, kiedy myślisz, że stać się na wszystko. Zero wysiłku – po prostu idziesz i kupujesz. Tylko PO CO?
Mam wrażenie, że jesteśmy mistrzami wydawania pieniędzy. Czy ktoś z nas skończył taką szkołę? Kto nas tego nauczył?
Nie jestem fanką zaciskania pasa, ale wydawania z głową. Po co Ci 20 torebek, 30 par butów oraz 5 kurtek na jeden sezon? Po co Ci kolejny przedmiot? Czy te rzeczy odmienią Twoje życie? Czy bez nich nie możesz się obejść?
Gdyby zarabianie przychodziło z taką samą łatwością, jak wydawanie – byłoby super, jest jednak dokładnie odwrotnie.
Istnieje takie przysłowie: „Łatwo przyszło, łatwo poszło”. Czy to oznacza, że nie doceniamy swojej pracy? Nie doceniamy wartości, jaką dajemy innym? Nie doceniamy swojego życia i swojego czasu?
Kiedy patrzę na wypchane domy, siatki, stos śmieci – odnoszę takie wrażenie.
CZAS NIE MARTWIĆ SIĘ O PIENIĄDZE
W tym momencie chcę głośno powiedzieć: kwintesencją naszej pracy nie jest jedynie opłacanie rachunków i życie od pierwszego do pierwszego…
O co konkretnie martwisz się w związku z pieniędzmi?
Że ich zabraknie? Że będzie za mało? Że będzie za dużo? O co chodzi z tym martwieniem się o pieniądze?
….
Za tydzień opowiem o mojej definicji wolności finansowej i jak ją budować.
Podziel się, proszę, w komentarzu poniżej swoimi przemyśleniami i do przeczytania :)
Justyna
Dla mnie wolność finansowa to możliwość spędzania czasu z tymi, z którymi mamy ochotę spędzać czas i robieniu tego, co mnie cieszy.
ale pojechalas Justyna.
ty zawsze potrafisz zadac dobre pytania :)
Anula świetnie, zastanawiam się tylko czy napisałaś o wolności czy finansowej? ;) Szukam pieniędzy, finansów w Twojej wypowiedzi …
pojechałam? Cieszę się zatem i dziękuję Kasia :)
Znalazłaś odpowiedź?
Wolność finansowa to dla mnie spokojne noce oraz spokój o przyszłość najbliższych, mamy, siostry. To stan, który pozwala dostrzegać małe rzeczy, spedzać czas z rodziną bez ciągłego zamartwiania się jak tu zarobić kasę, żeby jakoś to było teraz i później. Zakupy i przyjemności są gdzieś na końcu, no może pozwoliabym sobie na częstrze wyjazdy nad mój ukochany Bałtyk:)
Taka refleksja przyszła mi kiedyś do głowy, gdy byłam w pracy: że ja nie chcę siedzieć tutaj teraz z tymi ludźmi, robiąc to co robię. Że chciałabym być gdzieś indziej, ale nie mogę, bo muszę zapłacić rachunki. I wtedy uderzyło mnie, że gdy będę mogła to zrobić, będzie znaczyło to, że jestem wolna finansowo.
Możliwe, że mieszam pojęcia. No coż, jestem tu po to, by się uczyć :)
Justyna świetny artykuł …zgadzam się z Twoim poglądem że jesteśmy społeczeństwem które konsumuje powyżej naszych potrzeb …ale to matrix …trzeba dużej świadomości ,wiedzy i zmiany nawyków …ja dotarłam do tego miejsca w moim życiu w którym spokój ,prostota i radosne oszczędzanie daje mi moją wolność finansową ! Pozdrawiam serdecznie
Justyna, bardzo dobrze przedstawiony problem wolności finansowej, zwłaszcza pojęcie stabilne wynagrodzenie przy pracy na etacie i wydawanie na co się chce i ile się chce. Też jestem zdania, że nie jest potrzebne ludziom tak dużo rzeczy, po prostu. Ja wolę kupić sobie porządne buty lub porządną torebkę, wydać może więcej ale będzie to rzecz, która posłuży mi przez lata, i nie chodzi tylko o jakość ale o to, że mi się podoba. I nie dziwię się wcale, że osoba z Twojego przykładu, która zarabia mniej, była w stanie odłożyć więcej przez rok – im mniej pieniędzy mamy, tym bardziej cenimy czas i wysiłek poświęcony na ich wypracowanie, a tym samym zdajemy sobie sprawę, że wcale nie potrzebujemy żyć ponad stan. Ja w swoim życiu kwestie oszczędzania mam przerobioną, teraz borykam się z problemem uzależnienia finansowego od męża. Przechodzimy poważny kryzys, ustaliliśmy rozdzielność majątkową (na życzenie męża, mi to było obojętne, bo uważałam że i tak pracujemy na siebie wspólnie), ale sposób w jaki te pieniądze zaczęły nas dzielić mi przeszkadza. I zastanawiam się, to jeszcze miłość czy już tylko zależność finansowa? Bo nie oszukam, chyba zwłaszcza siebie, że sposób w jaki mąż traktuje nasze małżeństwo, przekładając wszystko na pieniądze i od pieniędzy uzależniając, zaczyna spychać mnie do roli przysłowiowej 'kury domowej’, a jego pana i władcy. I wydaje mi się, że każda rozsądna kobieta odeszłaby, będąc tak traktowana, a ja ciągle trwam czekając, że będzie lepiej i że przecież przysięgaliśmy sobie się o siebie troszczyć. Także ja o kwestii wolności finansowej bardzo chętnie poczytam, może znajdę dla siebie jakieś wskazówki, a na pewno znajdę motywację do działania. Trzeba się tylko przeprogramować.
Także dla mnie wolność finansowa, to możliwość utrzymania się za to co zarabiam, bez pomocy męża lub kogokolwiek innego. Na razie czerpię z oszczędności, ale oszczędności się w końcu skończą. Chcę byś samowystarczalna.
Ad punktu „Wydawać na co chcę i kiedy chcę”. Ostatnio, czytując częściej blogi i różne spojrzenia na świat, zaczęłam więcej zastanawiać się w sklepach co i po co kupuję. Czy ta bluzka/torebka/szminka itp naprawdę jest mi potrzebna? No przecież mam ;). I faktycznie kupuję mniej!
Myślę podobnie. Są ludzie, którzy lubią to co robią i dostają za to pieniądze. To dla mnie byłaby wolność finansowa.