Gdybym tylko miała dużo pieniędzy,… to bym mogła dużo!

Tytuł powyższego artykułu jest przekonaniem ograniczającym. Przekonania to takie wbudowane koncepcje, z których składa się nasz własny świat.

Koncepcji jest wiele; te wbudowane wpływają na nasze życie i są ściśle powiązane z naszym systemem wartości; część z nich sprzyja nam, część odbiera moc sprawczą.

Koncepcje biorą się z naszych doświadczeń, nauki, obserwacji, środowiska, a także od mamy i taty – ze wszystkiego, co miało lub ma wpływ na nasze życie.

Jaki to ma wpływ na Twoje życie?

Koncepcje wpływają na rodzaj zawodu, jaki wykonujesz; na to, na ile sobie pozwalasz, a na ile nie; na to, co myślisz o sobie, jak siebie postrzegasz i jak oceniasz; jakie masz plany i cele, jak odbierasz swoje możliwości i czy je w ogóle dostrzegasz, wreszcie – jak odnosisz się do błędów, porażek i pomyłek. Jednym słowem – Twoje koncepcje wpływają na całościowy obraz świata, w którym żyjesz.

Jedna z moich klientek miała kiedyś wbudowaną koncepcję, że stanie się szczęśliwa dopiero wtedy, kiedy zdobędzie satysfakcjonującą ją pracę, męża i dwójkę dzieci.

Świat sprzyja naszym celom i wizjom

Za jakiś czas moja klientka miała to, o czym marzyła, jednak szczęście nie trwało długo, bo jak połączyć satysfakcjonującą pracę z byciem dobrym rodzicem, który ma czas dla swoich dzieci?

Moja klientka „wiedziała”, że albo będzie oddaną mamą, albo zacznie spełniać się zawodowo. Przez posiadaną koncepcję nie była szczęśliwa – stanęła przed wyborem: albo dom i dzieci, albo praca. Tylko co to za wybór, skoro żadne z rozwiązań nie jest wystarczające dobre?

Jednak moja klientka wybrała. Wybrała życie rodzinne i porzuciła pracę z myślą, że wróci do niej, jak odchowa swoje dzieci.

Historia byłaby piękna, gdybym moja klientka stała się szczęśliwa. Ale nie stała się…

Po pół roku spędzania czasu z dziećmi i po dokonaniu wyboru inwestowania w jedną rolę życiową poziom jej frustracji podniósł się do ekstremalnie niebezpiecznego poziomu.

„Przecież miałam być szczęśliwa. Kocham swoje dzieci, ale czuję, jak poważnie mnie ograniczają. Nie lubię bawić się z nimi całymi dniami. Życie ucieka mi między palcami. Czy tak to ma wyglądać?”.

Powyższe słowa nie są najgorsze. Najgorsze jest to, że gdyby moja klientka wybrała pracę zamiast opieki nad dziećmi, doszłaby do podobnego punktu – frustracji. Wkładając całą swoją energię w pracę, miałaby poczucie, że nie jest obecna w życiu swoich dzieci, że nie daje im swojej uwagi i czasu.

Nie tak, nie inaczej, to – jak?

A może by tak zaktualizować swoją koncepcję…?

Jedno jest wiadome: zależy mi, żeby mieć czas dla swoich dzieci, i jednocześnie chcę pracować. Czy można mieć to i to?

Złe pytanie! A jeśli padnie odpowiedź, że nie? Bo to, że nie można mieć wszystkiego, że skazani jesteśmy na brak szczęścia, że życie to nie bajka i że trzeba iść na kompromis – też może być pewną koncepcją…

Co zrobić, by mieć i to, i to?

To zupełnie inne pytanie, które od razu zaczyna budować pewne rozwiązania, powodować burzę mózgów, generować pomysły (o ile za chwilę nie zaczniesz ich podważać i twierdzić, że się nie da).

Gdyby wielcy wynalazcy twierdzili, że się nie da, nie korzystalibyśmy dzisiaj ze wszystkich dobrodziejstw, z jakich korzystamy; co ciekawe – często te dobrodziejstwa stanowiły efekt uboczny, odkryty przez przypadek ;) Ale nie jest to regułą.

Nie pytaj, czy można

Pytaj, jak to zrobić? Co zrobić, by było tak i tak?

Podważaj rzeczywistość i to, co wydaje się, że jest.

W najgorszym wypadku wpadniesz na coś przy okazji, co będzie stanowiło efekt uboczny Twoich działań ;)

Wracając do tytułu – nie muszę czekać na to, aż stanę się bogata. Już teraz dużo mogę. A Ty?

Zapisz się na czwartkowe, bogate listy!