Co to było dla mnie za odkrycie, kiedy dowiedziałam się, ile we mnie siedzi własnych „ja”. Na coachingach moi klienci zawsze na początku dziwnie na to patrzą, a następnie czuć oddech ulgi i pojawia się uśmiech kiedy kończymy .

TEXT HERE

A to nic innego jak badanie własnej tożsamości. Kim jestem?

A Ty, KIM JESTEŚ?

Wiele osób mówi, „jestem pracowita”, „jestem poukładana”, „jestem Zosia Samosia”, „jestem pracoholikiem” itp., itd. Zdanie kierunkowe z „jestem” jest bardzo silnym przekazem dla Twojej podświadomości. Jeśli uważasz, że jesteś taka i owaka, to prawdopodobnie wciąż w swoim otoczeniu i doświadczeniach będziesz widziała potwierdzenia dla swej tezy.

Załóżmy, że ktoś o imieniu Alicja, twierdzi, że jest nieudacznikiem życiowym. Czegokolwiek Alicja się nie dotknie, wszystko legnie w gruzach. Zwolniono ją z pracy już kilka razy, jej związki nie są w stanie przetrwać pierwszych konfliktów. Totalna tragedia. Albo weźmy inny przykład, Anna uważa, że jest perfekcjonistką – wyraża się to w ten sposób, że wszystko co robi musi być perfekcyjne, idealnie zakończone. Jeśli coś nie jest perfekcyjne w jej odczuciu, szczególnie jej własna praca i życie osobiste – nie jest zadowolona. Musi perfekcyjnie wyglądać, mieć perfekcyjnego faceta, dom i pracę. Znasz takie osoby?

Jeśli uważasz, że jesteś daną osobą i tu wpisz cokolwiek myślisz o sobie, to w niektórych kwestiach życiowych może Ci to skomplikować życie. Bo czy można mieć wszystko w życiu perfekcyjnie zrobione? Czy można mieć perfekcyjnych przyjaciół? A czy rzeczywiście czego Alicja się nie dotknie to to legnie w gruzach? W końcu żyje nadal :)

Rozpisałam się, ale chodzi mi trochę o co innego w tym artykule.

Kiedyś uważałam, że jestem wymagającą i odpowiedzialna za innych. Moje życie tak wyglądało. Wymagałam dużo od siebie i od bliskich mi osób. Jeśli ktoś nie spełniał moich wymagań, cóż – byłam niezadowolona. Niezadowolona byłam często z samej siebie, wiecznie chciałam lepiej i szybciej i sprawniej. Niektórzy wprost za mną nie nadążali, a do tego nigdy z tego powodu nie dostrzegałam swoich własnych sukcesów. Odpowiedzialna byłam za siebie i za innych, jeśli komuś było źle i mnie to raniło. Chciałam dla wszystkich dobrze, przede wszystkim chciałam dobrze dla innych, nie dla siebie, a wręcz własnym kosztem.

Kiedy zaczęłam swoją własną drogę z rozwojem osobistym (słowo wytrych w dzisiejszych czasach) to po kolejnym etapie zrozumiałam, że JA – moja własna TOŻSAMOŚĆ – to więcej niż mi się wydawało.

I tak odrywałam, że mam w sobie jakby kilka „ja”, tak jakby kilka osób we mnie siedziało, a może lepiej zabrzmi, że moje JA jest zbudowane z kilku części:

– JA DZIAŁACZKA – to moja dominująca część :) Przynajmniej taką by chciała być. Działa z planem i bez niego. Każdy pomysł testuje i sprawdza, wdraża w życie z biegu. Nie wyjdzie, trudno – działaczka działa dalej bo kolejne pomysły trzeba zrealizować. Działaczka nie ma czasu na zastanawianie się i analizowanie. Piętą achillesową działaczki jest planowanie. Ona, znaczy JA – DZIAŁA zawsze i wszędzie :)

– JA EMPATYCZNA – zajmuje tyle samo miejsca co działaczka w moim życiu. Nie mam problemów w wyczuwaniu emocji u ludzi i trafianiem w sedno. Umiem się wczuć w każdego i zawsze. Bez problemów wchodzę w „czyjeś buty” i widzę jego/jej perspektywą. Robię to automatycznie. W zawodzie Coacha jest to bardzo potrzebne i wiem, ze wiele osób musi się tego nauczyć. Ja mam to w swoich naturalnych predyspozycjach i sprawdzam się jako przyjaciel.

– JA WOLNA – wolna od wolności. Za wolność dałabym się … no nie będę pisała, że zabić, ale coś w tym jest. Gdyby mnie zamknąć albo zniewolić byłoby źle ze mną. Ta część mnie bardzo nie lubi nakazów, zakazów. Ta część mnie zawsze musi mieć WYBÓR.

– JA nie wierząca w siebie – tak i taka po części jestem. Kilkanaście lat temu ta część była dominująca we mnie. Nadal we mnie jest, ale jakby jej coraz mniej.

– JA „po mojemu” tak ją nazywam – ta część mnie bardzo lubi jak wszystko idzie po mojej myśli. Nie będę pisać jak reaguje ta część mnie, kiedy coś nie idzie po mojej myśli :)

Jest jeszcze WIELE MNIE WE MNIE. Nie będę tu wszystkich rozpisywała, ale zapewniam Cię, że jest ich bardzo wiele :)

W czym mi pomogła ta wiedza i w czym to pomaga moim klientom?

są dwa slowa, które oddają to wszystko AKCEPTACJA i TOLERANCJA dla samej siebie. Pomyśl sobie tylko, jakby to było w pełni się akceptować?

Mnie osobiście żyje się łatwiej, kiedy wiem, że właśnie odzywa się dana część we mnie – teraz umiem się z nią dogadać :))

Gdybym nie dogadała się wreszcie z DZIAŁACZKĄ, nie nauczyłabym się planować to pewnie teraz bym spała bo z samego rana bym musiała wskoczyć w swój korporacyjny uniform, a tak jest po 23 a ja sobie piszę artykuł na bloga :)))

Druga ważna sprawa, jeśli masz świadomość, ile tych JA siedzi w Tobie, to możesz nauczyć się nimi – czytaj sobą – lepiej zarządzać :) Niektóre uciszać, kiedy krzyczą bez powodu, niektóre stawiać do pionu, a z niektórych możesz zrobić liderkę w danej sytuacji :)

Dlatego mocno popracowałam ze swoim JA – STRATEGIEM, wciąż pracuję z nią/sobą i dla mnie to była jedna z najlepszych decyzji w życiu, której efekty widzę każdego dnia.

Na koniec, mam prośbę do Ciebie. Nie mów o sobie źle, mów ładnie do siebie i usiądź w ciszy sama ze sobą i z kartką i z długopisem i rozpisz to, ile w Tobie jest tych 'ja”, jeśli chcesz, oczywiście.

Na pełnym programie ZADBANA FINANSOWO również i tym się zajmujemy :) Możesz przetestować czy jest on dla Ciebie na warsztacie Zadbana Finansowo – Intro, którego opis znajdziesz TUTAJ.

Ściskam serdecznie i koniecznie skomentuj ten artykuł, jeśli był dla Ciebie wartościowy

Justyna