Dzisiaj pod lupę biorę popularny frazes, który niszczy marzenia, cele. Ten frazes został nam zakotwiczony w głowach, słychać go wszędzie – w sklepach, dyskusjach, rozmowach, mailach, czatach – wszędzie.
Frazes ten sprawia, że odechciewa się wszystkiego i wszystkim, a mowa o „Nie stać mnie na to”.
„Nie stać mnie na to” lub jego odmiana „to jest za drogie”.
Nie wiem jak Ty, ale ja często będąc w sklepie słyszę rozmowę rodzica z dzieckiem, dziecko czegoś bardzo chce i mówi, „mamo, tato – kup mi to” i często słyszę odpowiedź rodzica – „nie mam pieniędzy”, „to jest za drogie”. I proszę nie myśl, że teraz będę namawiała rodziców by kupowali wszystko swoim dzieciom, co im w duszy zagra. Nie, nie będę.
Inny przypadek, czytam maila „Justyna bardzo bym chciała skorzystać z Twoich usług/przyjść na Twój warsztat, ale nie …. stać mnie na to”.
Albo: wchodzisz do sklepu i widzisz przepiękną biżuterię/sukienkę/buty – czujesz, że bardzo chciałabyś taką, idealnie pasuje do Twoich innych rzeczy, jest przepiękne, po czym patrzysz na metkę bo wiesz, że musisz być ostrożna jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy, szybka analiza i już słyszysz w swojej głowie „nie stać mnie na to!”. Odkładasz tę przepiękną rzecz i odchodzisz marząc by kiedyś było Cię na nią stać…
A czy nie chciałaś kiedyś wyjechać do dalekiego kraju? Wziąć wolne, zostawić wszystko tak na 3 tygodnie i podróżować, dopieścić wzrok i duszę, poznawać inną kulturę, przemierzać świat. Może i chciałaś, ale wiesz przecież, że „nie stać Cię na to!”.
Może trafiłam z tymi przykładami, a może i nie, ale podejrzewam, że większość NAS właśnie tak myśli w wielu przypadkach. Wiele z nas chciały coś kupić, w coś zainwestować, z czegoś skorzystać, ale nie robi tego z powodu tego, że nie stać nas na to!
Mam dzieci, moje dzieci są fanami filmu „Auta”. Wśród bohaterów są ZygZak McQueen, Złomek, Hudson Hornett, Sally i inni. Do tego filmu zostały stworzone takie krótkie bajeczki, których głównym bohaterem jest Złomek, a bajeczki nazywają się „Bujdy na resorach”. I kiedyś mój syn zapytał mnie, „mamo co to znaczy bujdy”. Moja kreatywność czasem sięga zenitu w odpowiadaniu na takie pytania, tym razem odpowiedziałam, że to „coś udawanego, coś co nie wydarzyło się na prawdę”. Mój syn spojrzał na mnie podejrzliwie i odrzekł, „Mamo, ale przecież Złomek nie udawał, to wydarzyło się naprawdę”. No właśnie.
Z tym, że „nie stać mnie na to” jest podobnie. Z punktu widzenia stanu Twojego konta, wynagrodzenia, kosztów stałych i kwoty do dyspozycji, która Ci pozostaje na „przyjemności” – to fakt, że nie stać Cię na to by wydać 900 zł na sukienkę lub 500 zł na buty, albo 7 000 na wakacje, ale czy czasem nie jest tak, że ten frazes, to zdanie sprawia, że zamykasz sobie drogę do tego by to mieć?
Nie stać mnie na to, po pierwsze
WYMÓWKA – to zdanie sprawia, że odpuszczasz. Nazywasz rzecz po imieniu, nie masz na to pieniędzy więc musisz zrezygnować, odpuścić, cieszyć się ochłapem. Czy w życiu chodzi o to by odpuszczać?
Po drugie to
PRZEKONANIE OGRANICZAJĄCE – czyli coś, co przeszkadza Ci w drodze do celu. Przekonania ograniczające są jak mury wyrastające na drodze do celu. Nie ma możliwości ani ich przeskoczyć, ani obejść, ani się podkopać. Na szczęście mur można zacząć kruszyć, aż zrobimy dziurę przez którą można przejść.
Po trzecie to
ZABIJANIE KREATYWNOŚCI – skoro sobie mówisz, że nie stać Cię na to i bierzesz to za fakt, to odpuszczasz. Uwierz mi, że zawsze można osiągnąć dany cel w inny sposób niż myślisz w danym momencie. Istnieje masa rozwiązań jak zdobyć/skorzystać z tego, co chcesz i zdobyć na to pieniądze lub inną walutę. Pieniądze są walutą służącą do wymiany energii, ale tych walut jest nieskończenie wiele. Kiedy otworzysz swą głowę na kreatywność znajdziesz masę rozwiązań jak to zdobyć, posiąść, mieć w danym momencie, z użyciem TEGO CO MASZ teraz!
Ostatnio z przejęciem słuchałam dziewczyny, która wyjeżdża często na kilkudniowe wypady, zwiedziła już kawał świata. Otworzyłam z niedowierzania oczy kiedy powiedziała mi, że zazwyczaj nie wydaje więcej jak 700 zł i to z przelotem….
Moja bardzo dobra znajoma zawsze jest dobrze ubrana, wszyscy zwracają uwagę na jej ubiór i na nią samą kiedy wchodzimy gdzieś razem. Wygląda świetnie. Na pierwszy rzut oka pomyślisz, że ubiera się w najlepszych sklepach. Owszem ma wiele firmowych ciuchów. Faktem jest, że galerie handlowe i butiki omija szerokim łukiem. Ma swoje sposoby na to by by wyglądać tak jak chce.
Jedna z uczestniczek mojego programu Zadbana Finansowo, pomimo że, pracuje na etacie, piecze i sprzedaje pasztety wegańskie i uczestniczy w programie za pieniądze, które sama wytworzyła na ten cel.
Podstawowym pytaniem, które zawsze na taką okazję zadaję jest banalne pytanie – a czy rzeczywiście tego chcesz? Jak bardzo tego chcesz? Czy w ogóle chcesz?
Czy rzeczywiście chcesz tę sukienkę na dziewięć stów?
Czy rzeczywiście chcesz pojechać na te wakacje?
Czy rzeczywiście chcesz kupić ten dom?
Czy rzeczywiście chcesz skorzystać z tego szkolenia?
Wierzę, że jeśli BARDZO tego CHCESZ i PRAGNIESZ to ZAWSZE znajdziesz sposób BY TO MIEĆ!
„Kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce, szuka powodu” Stefan Żeromski
Doczytałaś do końca. Bardzo się cieszę. Tematu nie wyczerpałam bo to temat rzeka, ale powiem Ci jedno.
Jeśli kiedykolwiek pomyślisz, że „Nie stać mnie na to” – zamiast tego zadaj sobie pytanie „Czy rzeczywiście chcę?” i jeśli tak to „Co zrobić, by to mieć?”
Różnica jest kolosalna.
A i nie mów swoim dzieciom, że nie kupisz im tego bo nie stać cię lub nie masz pieniędzy na to – użyj konkretnego i prawdziwego powodu dlaczego tego nie kupisz w tym momencie.
Ja już zaczęłam to zmieniać. Odbywało się to etapami:) Najpierw mówiłam: za jakiś czas będzie mnie na to stać… i czekałam nie robiąc nic, potem próbując różnych rozwiązań, wreszcie je znajdując. Teraz pracuję na to, żeby mnie była stać:) Wyjechałam m.in. po to, żeby mnie było stać na pracę z Tobą. I co? W moim zamyśle miała ta współpraca wyglądać nieco inaczej, ale nie chciałam czekać i pracuję z Tobą z tym, co mam teraz!:) Można? Można!
A że mam jeszcze trochę tych rzeczy, których chcę, to na to pracuję:)
Dzięki za napisanie, czyj to cytat – mój ulubiony, to moje motto życiowe. Drugim jest „Bój się i rób”:)
W statusie na swoim Skype mam napis po hiszpańsku, który znaczy: „Jeśli coś jest dla Ciebie ważne, znajdziesz sposób; jeśli nie, znajdziesz wymówkę”. Czasami znajduję wymówki, ale wreszcie je demaskuję:))))
P.S. Nie możesz tych postów pisać codziennie? Biorę z nich garściami, motywują mnie, dają do myślenia, czasami są trudne, często wprawiają w dobry nastrój, ZAWSZE są dla mnie bardzo ważne.
Po przeczytaniu tego tekstu dotarło do mnie że ja muszę od nowa zacząć „chcieć”. To prawda, kiedyś jak coś bardzo chciałam to osiągałam zamierzony cel. Chciałam wymarzony samochód – miałam, chciałam dom – mam, Przez ostatnie kilka lat wmawiałam sobie że się nie uda, że nie dam rady, że nie ma takiej możliwości, itd. No i rzeczywiście nie udawało się, nie dawałam rady. To chyba dobry czas by zacząć chcieć na poważnie! Dzięki za wszystko;)
Myślałam, że to magia, a Kasia tak to fajnie, jasno opisuje. Przejrzałam szybko swoje życie i decyzje finansowe. Było kupowałam nowy samochód z myślą, że mnie to zrujnuje, a nawet nie zauważyłam tego wydatku, wyjechałam z córką na drogą wycieczkę z myślą…, że mnie to zrujnuje, a nawet… nie będę kończyła. Do czego zmierzam, ta myśl „nie stać mnie” jest tylko myślą, i mimo, że to tylko mysl, jak pisze Kasia, może zamknąć wiele drzwi, odwrócić nasz wzrok od wielu szans.
Świetnie napisane, aż chce się zabrać tyłek z przed komputera i zrobić coś by móc skoczyć ze spadochronem :D
Wszystko co napisałaś to najszczersza prawda, jeśli się czegoś chce to się to osiągnie tak jest np. z odchudzaniem, wiem słaby przykład ale chwilowo najłatwiej jest mi się do niego odnieść, tysiące kobiet siedzą, marudzą i na dodatek przy tym jedzą, każda chce wygladać sexi i wow, ale nic samo nie przychodzi, jeśli czegoś nie chcesz to tego nie dostaniesz, jeśli nie chcesz ćwiczyć by schudnąć nie ma mowy że schudniesz, od samego myślenia o tym nie zobaczysz efektów w lustrze.
Hmmm ciekawe i chyba sporo w tym prawdy
Ciekawy temat poruszyłaś Justyno :) To zadziwiające jak wiele mamy myśli automatycznych i przekonań, którymi sami zamykamy sobie drogę do celu.
Ja zawsze sobie mówię 'jeszcze mnie na to nie stać’. Wiem, że dzisiaj nie mogę wyjechać do Tajlandii, wiem, że dzisiaj nie mogę mieć torebki nawet od Korsa, ale to kwestia czasu. Moim zdaniem ważne, żeby sobie uświadomić, że pieniądze się znajdą jeśli będziemy o nie zabiegać, tylko czasami trzeba trochę poczekać. Dwa lata temu marzyłam o wakacjach za granicą, tydzień temu z nich wróciłam i były takie jakie chciałam, uzbierałam pieniądze bo wiem na czym zależy mi najbardziej.
Ten cytat Żeromskiego, bardzo prawdziwy :) Czasem mówię sobie, że nie stać mnie na to, a potem przychodzę do domu i zdaję sobie sprawę, że aż tak bardzo tego nie chciałam i po prostu to była rekacja obronna mojego organizmu. W sklepach często są reklamy, odpowiednie światło, specjalne slogany zachęcająće do kupowania. Ja muszę przemyśleć decyzję o kupnie w domu, wtedy mam świadomość, że ta decyzja była w 100% moja :)
A gdy czegoś naprawdę chcę, wtedy szukam sposobu jak to zdobyć i staram się jakoś zdobyć fundusze :)
Mi jest niewiarygodnie trudno coś kupić na siebie, nawet gdy pieniążki pozwalają (ta radość z pierwszej pracy!!!) Dorosłe ciuchy za duże, dziecięce zbyt dzieciece. Powinnam mieć kartę stałego klienta u jakiejś krawcowej ;) W jedną rzecz zaopatruje się całkowocie sama/własnoręcznie. W biżuterię :) Ubóstwiam kryształy, ale w życiu nie zapłaciłabym za nie paru stów, bo mi zwyczajnie szkoda pieniędzy na coś co mogę/potrafię zrobić sama.
Mam takie marzenie – wyjechać na Bali. Serio. Chcę zobaczyć to miejsce. Choć jestem mistrzem taniego podróżowania, to niestety Bali nie przeskoczę – bilety zawsze są drogie. I choć teraz mam męża i dziecko w drodze, nie rezygnuję z tego planu. Moja przeogromna świnia – skarbonka stoi na półce i dzielnie się zapełnia. Nie byle czym, bo zasada jest taka, że nie wrzucam byle drobniaków. Raz w tygodniu coś musi się tam znaleźć. I cóż – ja już wiem, że za rok będzie mnie stać na moją podróż, a za jakieś 2-3 ją zrealizuję. Co więcej – zabiorę tam dwie najukochańsze osoby. Chcę – mogę. Ale nie ma nic za darmo, na wszystko muszę zapracować, poczekać. Tylko muszę CHCIEĆ, naprawdę CHCIEĆ. :)
A ja myślę, że jak ktoś mówi nie stać mnie na to- to czuje się usprawiedliwiony i nie robi nic innego w tym kierunku, by coś zdobyć. Czyli to kwestia lenistwa- nie mam na to kasy, to nie muszę nic robić, bo kasa jest problemem- a to nie prawda. Nie pieniądze są problemem a tak jak piszesz: ograniczenia w naszej głowie. Bo łatwo zwalić wine „na coś” a nie na to, że jesteśmy leniwi i ograniczeni. Pozdrawiam
Ja „nie stać mnie” zmieniłam na „decyduję”. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę stać mnie na wiele rzeczy, ale są też rzeczy ważniejsze i decyduję, że na te ważniejsze wydam swoje pieniądze. I to jest moja decyzja – bardzo uwalniająca, pozwala poczuć się sprawczo i nie muszę obwiniać świata, że mnie nie stać ;) Pozdrawiam :) Ania
Dla mnie „nie stać mnie” jest bardzo często wymówką. Tym bardziej, że te słowa są wypowiadana nie do końca świadomie. Np. budowa domu dużo kosztuje. Ale może kosztować mniej, a może więcej niż to dużo. Łatwo jest powiedzieć nie stać mnie i przestać marzyć, ale lepiej usiąść i wszystko wyliczyć. Ile pieniędzy potrzeba, jaki trzeba by wziąć kredyt itd. Może się okazać, że stać nas na duże więcej rzeczy niż nam się wydaje. :) Podobnie jest z podróżami – luksusy, które w Europie są bardzo drogie w Azji czy Afryce mają znacznie niższe ceny. :)
Podpisuję się pod takim podejściem. :)
Ciekawy wpis, bardzo! Właśnie uświadomiłaś mi, jak często mówię sobie „nie stać mnie na to”, po czym nie podejmuję żadnych działań, żeby mnie stać było – nie szukam dorywczej pracy, nie daję korepetycji, nie upiekę ciasteczek i nie sprzedam ich z małym, ale zawsze jakimś-tam zyskiem, nie wrzucę złotówki do świnki-skarbonki itd. Hasło „nie stać mnie/nie mam pieniędzy” to bardzo wygodne uzasadnienie dla samej siebie, dlaczego się czegoś nie podejmuję i złudne uspokojenie własnego sumienia. Ale czy wynika to z lenistwa? Czy może bardziej z jakiegoś przeświadczenia, że może coś „powinnam”, ale tak naprawdę nie mam na to ochoty, więc się usprawiedliwiam przed światem? Albo jeszcze – z faktu, że do końca nie wiem, czy tego czegoś chcę czy nie? Dałaś mi do myślenia!
Bardzo ciekawy wpis, takiego tekstu było mi potrzeba :) pozdrawiam aga
To mój ulubiony zmieniający myślenie wpis Justyny! Uwielbiam go czytać! Pozdrawiam
No właśnie podstawa to zastanowić się czy naprawdę tego chcemy. Ja od jakiegoś czasu stosuję takie działanie. Trudno uwierzyć, ale po krótkim zastanowieniu nie potrzebuję tych wszystkich rzeczy. Co powoduje, że czuje się wspaniale.
Ja wolę mówić: ten wydatek jest niezgodny z moimi priorytetami finansowymi :)