My kobiety zostałyśmy wychowane w pewien specyficzny sposób.
Nie wiem jak Ty, ale ja jako małe dziecko słyszałam, że mam być grzeczna – czytaj posłuszna, wykonująca to co do mnie należy (wedle innych), kiedy chciałam wyrazić swoje zdanie, słyszałam, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. Słyszałam też, że dziewczynki muszą być delikatne, a facet jest głową rodziny i to on zarabia na jej utrzymanie. Wiele bzdur słyszałam i w wiele ich uwierzyłam.
Takie same bzdury słyszałam na temat tego, że trzeba mieć konkretny zawód by zarabiać dobre pieniądze, że trzeba skończyć studia i iść do pracy (do kogoś do pracy), że życie jest trudne i tylko cwaniacy i kombinatorzy dorabiają się w życiu i że jeśli chcę czegoś to muszę się do kogoś/czegoś przyporządkować.
Wciąż mi się trudno o tym pisze pomimo tego, że wiem jak to gówno, za przeproszeniem….
Karmiony byłyśmy stekiem bzdur, które nijak się maja do rzeczywistości, a nie – te steki bzdur kreują naszą rzeczywistość i choć nie pokrywają się z nią, to i w tak w nie wierzymy.
Z powodu naszych doświadczeń, wychowania i „charakteru”, który ukształtował się i dopasował do pewnych sytuacji nadchodzi taki dzień, że wszystkie mamy już DOŚĆ.
Najgorsze jest to, że wiesz, że masz już dość, że więcej nie chcesz, że chcesz zmienić, ale co i jak? tego jeszcze nie wiesz.
Zaczynamy z kartką, z której wymazujemy pewne rzeczy, ale nie wiemy dokładnie co ma się pojawić innego. Bo niby skąd mamy to wiedzieć? Nikt nas tego nie nauczył, nie pokazał, a my uczymy się naśladując i doświadczając więc umówmy się, nie miałyśmy możliwości doświadczyć tego, czego chcemy, a czego w efekcie nie wiemy czym to w końcu ma być.
Pokręcone to.
Ale poznaj mój sekretny sekret!
– Kim chcesz być?
– SOBĄ!
i ot co!
Czy pomyślałaś kiedykolwiek w takich kategoriach? Że chcesz być, przede wszystkim, sobą?
To nie istotne jaki zawód wykonujesz bo być może jeszcze nikt nie wymyślił zawodu, który by Cię wtedy interesował, który interesuje Cię teraz.
Tylko kim ja jestem? Po co żyję?
To podstawa, fundament, wiedza, dzięki której dostajesz skrzydeł, widzisz pełny obraz i wiesz po co podejmujesz wyzwania, po co nie idziesz na łatwiznę, a kiedy odpuszczasz, wiesz, że nie tędy droga….
i koło może się zamykać….
Przez pryzmat tej kwestii możemy patrzeć na wszystkie obszary naszego życia, ale ja dziś chcę się skupić na pieniądzach.
Ile bzdur na temat pieniędzy słyszałaś – sama wiesz. Ile kiepskich doświadczeń związanych z pieniędzmi masz – sama wiesz.
Często dochodzimy z klientkami do tego, że pieniądze były w pewnym sensie tematem tabu. O tym się nie rozmawiało bo albo ich nie było, albo były przyczyną niezgody i konfliktów, albo cokolwiek innego.
Jednym z nawyków kobiety Zadbanej Finansowo jest to, że ona wie KIM JEST, ona wie ile chce konkretnie tych pieniędzy i ona wie KIM JESZCZE musi się stać by mieć dane pieniądze.
Ale tutaj uwaga – dla samych pieniędzy nie warto, kiedy nie masz grosza przy duszy, pieniądze mogą być celem samym w sobie, ale generalnie jest to narzędzie, które umożliwi Ci zrobienie czegoś – no właśnie czego?
Po co Ci są potrzebne pieniądze? Ile ich potrzebujesz i na co? Co z nimi zrobisz? Jak będzie wyglądało Twoje życie? Do czego są Ci potrzebne?
Kiedy poznaję odpowiedzi na te pytania, wiem wszystko.
– chcesz bezpieczeństwa – zapomnij, z pieniędzmi tego nie zrobisz, tu chodzi o lęk
– chcesz wolności – zapomnij, jeśli chcesz budować swoją własną wolność za pomocą pieniądza, to nie jest wolność, a zależność czyli wręcz coś odwrotnego
– chcesz stabilności – a oglądałaś wystąpienie Jacka Walkiewicza, który mówił, „że stabilizacją dla motylka jest szpilka”?
Pieniądze potrzebują szczególnego traktowania, umiejętnego dysponowania, potrzeba zbudować i odnowić z nimi relacje. Jedynie albo aż.
Wracając do pytania – Kim jeszcze musisz się stać by mieć daną i konkretną sumę pieniędzy?
Jeśli pojawiają Ci się takie odpowiedzi jak odważną, konsekwentną, ukierunkowaną, relacyjną – to brawo! Działaj i idź po swoje.
Jedli natomiast pojawiają Ci się myśli typu: sknerą, suką, usztywnioną, udawaczką, manipulantką, itd. To mamy problem! I wiesz, jeśli u podstawy twych wartości leży dobro siebie samej i innych, szczerość, empatia, pomaganie – zapomnij o tych pieniądzach, które byś chciała. Sabotażysta jest już w akcji, a raczej autosabotażysta.
Jak inaczej nazwać to, że z jednej strony chcesz tego, a z drugiej strony czegoś innego? Jakie rozwiązanie? Trudne, co?
Zapewne Twoje skojarzenia – sknera, suka, usztywniona, udawaczka, manipulantka, itd. – biorą się z Twoich przekonań na temat ludzi i pieniędzy, siebie.
Zmienić je można, ale to trwa trochę. To nie jest 1 minutowa akcja, czary – mary. Wymagana jest tu praca i Twoje zaangażowanie.
Ale spróbujmy inaczej – spójrz na to teraz tak racjonalnie, czy rzeczywiście jak będziesz miała tyle i tyle pieniędzy to będziesz sknerą, manipulantką czy cokolwiek tam napisałaś w tym aspekcie negatywnym?
Nie, nie będziesz. Zapewniam Cię.
To tylko te bzdury, które jak fusy w herbacie krążą i zasłaniają widok. Poczekaj chwilę jak opadną na dno i zobacz co widzisz przez szklankę ….
Mam mieszane uczucia. Mieszane, bo wierzę, że masz rację, ale… nie podoba mi się to:P Ale konkretnie…
Nie podoba mi się to, że wszystko to, po co mi potrzebne pieniądze mogę sobie w buty włożyć. Wyjaśniłaś mi, że nie ma szans. No cóż… trzeba ustalić inny cel:)
A podoba mi się to, że na pytanie: kim muszę się jeszcze stać… mam te właściwe odpowiedzi, przynajmniej świadomie. Gdzieś tam jeszcze czai się wchłonięte przekonanie; to, że jak chcę mieć pieniądze, to jestem wyrachowana.
No, ale przynajmniej nigdy nie uwierzyłam, że jak nie chcę płacić za faceta, to jestem skąpa:)))))))))
Bilans wychodzi mi więc pół na pół, nieźle jak na początek. Prawda? :)
Co myślę? Na razie zastanawiam się czy biznes oparty na dzieleniu się, pomaganiu innym, dla którego wartością jest wspomniana empatia ma szanse przynieść powodzenie finansowe w polskiej rzeczywistości (mentalności)? Czy te pojęcia się nie wykluczają? Twój wstęp przypomniał mi książkę Lois Frankel „Grzeczne dziewczynki nie awansują. 101 błędów popełnianych przez kobiety, które nieświadomie niszczą własną karierę”, powracam do niej często.
Hanno, jak najbardziej TAK!!! Co więcej tylko taki biznes ma SENS, jest autentyczny i zgodny z ludźmi i wbrew pozorom łatwiej go zbudować. Mój biznes jest taki, a działam w polskiej rzeczywistości. To oczywiście zależy z jakim klientem zdecydowałaś się pracować. Zmuszanie się do czegoś jest ciężką pracą… Dzielenie się, pomaganie innym, empatia to wspaniałe i solidne fundamenty zarabiającego biznesu.
Nie czytałam książki, którą wspominasz, za to czytałam chyba I edycją „Grzeczne dziewczynki nie awansują” – to było chyba jedna z moich pierwszych książek dotycząca rozwoju osobistego :)