Dosyć często, jak bumerang, wraca do mnie stwierdzenie „nie wyrabiam na ZUS”, „ZUS zżera mi cały zysk”, „za jakiś czas przechodzę na duży ZUS i bardzo się boję”.

Pomagam kobietom w pokonywaniu mentalnych blokad i ograniczeń finansowych, a w tym przypadku taka blokadą (na to wygląda) jest ZUS.

I nie zabierałabym zdania, gdyby właśnie ten ZUSowski powód nie był powodem do lęku, frustracji a czasem nawet wymówką do porzucania swojego pomysłu na rozwój danego projektu, firmy czy marki – bo przyjdzie ZUS i zje.

Sprawa jest dla mnie właśnie gorąca, bo na ten temat rozmawiałam ostatnio z kobietami z programu Zadbana Finansowo.

One także borykały się z tą konkretną blokadą i moja odpowiedź im się bardzo spodobała, dlatego postanowiłam podzielić się nią również z Tobą (było: rozwinąć tę kwestię na swoim blogu).

Boję się, że nie zarobię na Zus

Nie muszę zgadywać! W tym przypadku, powiem Ci to wprost! Nie masz pewnego modelu biznesowego, nie masz systemu na zdobywanie nowych klientów i zleceń, a także nie planujesz swoich celów finansowych oraz brakuje Ci strategicznego działania.

Właśnie w takich przypadkach strach o ZUS będzie Ci spędzał sen z powiek i powodował ucisk w żołądku.

ANTIDOTUM:

Zacznij strategicznie podchodzić do swojego biznesu. Zaplanuj cały proces zdobywania klientów i wprowadź go. Spójrz strategicznie na swoją ofertę i oblicz ile jesteś w stanie (przy pełnym obłożeniu) zarobić w skali miesiąca, biorąc pod uwagę liczbę klientów, zleceń, czas na obsługę – w tradycyjnych modelach biznesowych jest to proste do wyliczenia. W modelach, w których nie handlujesz swoim czasem za pieniądze nie masz takiego ograniczenia, wtedy pracuj nad zwiększeniem sprzedaży konkretnych produktów/usług.

Nie lubię płacić Zusu, najchętniej chciałam tego uniknąć

Są różne sposoby na optymalizację i nie zawsze trzeba płacić ZUS, ale zakładam, że na ten moment nie jest to rozwiązanie dla Ciebie i prowadzisz własną działalność gospodarczą w Polsce lub myślisz o takiej.

Fakt, że oddajesz swoje pieniądze instytucji, której możesz nie lubić powoduje opór, bunt, niechęć – bywa, że stanowi to bardzo silną blokadę finansową (autosabotaż przed zarabianiem), bo nie chcesz oddawać zarobionych pieniędzy, więc na poziomie nieświadomym unikasz zarabiania, aby tylko tego ZUSu nie płacić, nawet jeśli musisz. Wpada się wtedy w zamknięte koło, bo zaczyna narastać dług, który i tak będzie kiedyś trzeba spłacić.

Ale bywa też tak, że jeśli ktoś za wszelką cenę chce uniknąć płacenia ZUSu nawet nie rozpoczyna realizowania swojego pomysłu na biznes lub woli przebywać w szarej strefie – co w rzeczywistości stanowi jeszcze większą blokadę finansową, bo przez to nie można rozwijać skali działania, być widzialnym, działać legalnie, więc z góry ktoś w takim przypadku nakłada na siebie niskie zarobki.

ANTIDOTUM:

Im wcześniej zaakceptujesz fakt prowadzenia legalnej działalności gospodarczej w Polsce z tym, że wiąże się to z płaceniem miesiąc w miesiąc ponad 1200 zł za duży ZUS (jeśli planujesz otworzyć biznes to poznaj się z Konstytucją Biznesu: https://www.biznes.gov.pl/przedsiebiorcy/biznes-w-polsce/prowadze-firme/ulatwienia-dla-firm-od-2017/konstytucja-biznesu) czy zarabiasz czy nie. Łatwo napisać, ale jak się z tym pogodzić by nie psuło Ci to nadal dobrego nastroju, który ma realny wpływ na rozwój Twojej firmy, decyzji, działań.

Podatek od WOLNOŚCI

Nie musisz płacić sama ZUSu jeśli pracujesz na etacie – robi to w Twoim imieniu pracodawca. Wtedy otrzymujesz określoną kwotę swojego wynagrodzenia, pracujesz 40 godzin w tygodniu lub więcej, masz 26 dni urlopu w ciągu roku, masz szefa przed którym musisz się tłumaczyć i nawet jak nie masz pracy w pracy, siedzieć za przysłowiowym biurkiem musisz.

Mając swoją działalność gospodarczą, jesteś szefem sama sobie (co wiążę się z innymi wyzwaniami, ale taki jest fakt). Pracujesz, kiedy chcesz i ile chcesz (o ile wybierzesz konkretny model biznesowy), możesz mieć i 40 dni urlopu w ciągu roku, o ile tak będziesz chciała, nie musisz pracować za biurkiem, możesz pracować w kawiarni, na hamaku, na plaży, gdziekolwiek chcesz (o ile taki model wybierzesz).

I właśnie dzięki powyższym powodom – płacisz podatek od wolności w postaci ZUS!

Bo nie musisz wykonywać bezsensownych zadań, bo nie musisz pytać szefa czy możesz wyjść wcześniej z pracy by zdążyć na przedstawienie córki w przedszkolu, bo nie musisz stać w korkach dwa razy dziennie w drodze do i z pracy, bo nie jesteś uzależniona od czyjejś oceny kwartalnej i tego czy dostaniesz premię czy nie, bo nie musisz siedzieć na nudnych zebraniach i udawać, że cię interesuje dana dyskusja.

Z tego powodu wolę płacić podatek od wolności (w formie ZUS) niż być zmuszoną do udziału w powyższych sytuacjach J Wolę płacić za swoją wolność.

I dodatkowo (być może będzie to dla Ciebie pomocna informacja – dzięki temu, że płacisz ZUS pomagasz innym, bo z Twoich składek są opłacane emerytury ludzi, którzy często nie maja innych dochodów i dzięki temu mogą sobie zapewnić podstawowe potrzeby – mi osobiście takie podejście również pomaga).

Zatem na koniec pytanie:

Masz wybór. Możesz co miesiąc czuć się okradana i wkurzać się lub po prostu płacić podatek od wolności i się nią cieszyć :) Co wybierasz?

 

Takie podejście ma także drogocenny wpływ na Twoje reacje z pieniędzmi i ich energię w Twoim życiu!