Kiedy zaczynałam prowadzić swoją firmę w myśl „pracuj z pasją”, zajmowałam się głównie tym, co sprawiało mi przyjemność. Do tych czynności należało pisanie, doszkalanie, spotykanie się z potencjalnymi partnerami, projektowanie warsztatów i szkoleń, budowanie własnej marki. Najgorszą pracę dla siebie oddelegowałam księgowej i wierzyłam, że jakoś to będzie.
Sprzedaż realizowałam poprzez wydruk plakatów i ulotek, stronę www, reklamę. Z biegiem czasu nie było efektów takich działań, z biegiem czasu przekonałam się na własnej skórze, że nie ma firmy bez aktywnej sprzedaży… ale to oznaczało, że sama muszę być sprzedawcą w swojej firmie. Ja – sprzedawca? w głowie mi się to nie mieściło w tamtym momencie.
Kiedy teraz pracuję z osobami, które dopiero zamierzają wejść na rynek lub takimi, które już funkcjonują na rynku i pracują z pasją, ale nie mają wystarczających przychodów widzę podobny problem, który miałam i ja.
Sprzedaż zawsze budzi emocje kiedy rozmawiamy o niej na moich warsztatach. Kiedy zebrałam wszystkie flipy z warsztatów gdzie uczestnicy podawali swoje skojarzenia związane ze sprzedażą, ukazała się poniższa lista:
SPRZEDAŻ TO:
– wciskanie produktów
– nakręcanie klienta
– techniki manipulacyjne
– perswazja
– wysiłek
– trudności
– kojarzenie kupującego i sprzedającego
– wymiana
– oferowanie produktu
Kiedy na tym samym warsztacie pytałam o skojarzenia uczestników z hasłem Sprzedawca, powstała kolejna lista.
SPRZEDAWCA TO:
– akwizytor
– natręt
– telemarketing
– naciągacz
– wyszkolony handlowiec
– nastawiony na pieniądze
– człowiek w sklepie
-garnitur i drogie ciuchy
Co myślisz?
Nie będę Ci teraz mydliła oczu, że jeśli myślisz o sprzedaży w podobny sposób to odniesiesz sukces. Krótkotrwałe efekty można wypracować w dowolny sposób, oczywiście. Są ludzie, którzy myślą w takich kategoriach i zajmują się sprzedażą, a nawet osiągają w niej dobre wyniki, ale uwierz mi, męczą się z tym bardzo.
Skoro, my, ludzie, którzy muszą być sprzedawcami we własnych firmach, jednocześnie myślą o sprzedawcach jako akwizytorach, natrętach, naciągaczach jak to mamy zrobić?
Ja, nie chciałabym być naciągaczem, a Ty?
A znasz słowo sprzedawczyk? W naszych doświadczeniach zapewne pełno przykładów ludzi, którzy zajmowali się sprzedażą i których zachowanie było dalekie od etycznego.
Jednak, pomimo tego wszystkiego, wiedz, że to Ty sam jesteś sprzedawcą we własnym biznesie, jeśli taki prowadzisz.
Dziś już wiem, że sprzedaż może być dobrą zabawą. Co więcej, odnalazłam w sprzedaży swoją własną pasję. Lubię się tym zajmować i uczyć innych jak sprawić by sprzedaż dla nich pracowała.
Uczestniczyłam w wielu szkoleniach, na których uczono mnie kolejnych technik. Zapewne te techniki są skuteczne, ale nie były zgodne ze mną. Cenię sobie odpowiedzialność i nie widziałam możliwości połączenia tych technik z własną odpowiedzialnością i sumieniem. Testowałam wiele rozwiązań, rozmawiałam z klientami i sprawdzałam co jest zgodne ze mną i z nimi.
Po tych doświadczeniach zbudowałam swój własny autorski proces oparty w dużej mierze na empatii, taka sprzedaż na moich własnych warunkach, która jest zgodna ze mną i z moimi klientami. A dzięki temu, jest skuteczna.
Dlatego, jeśli i Ty masz problem ze sprzedażą, jeśli masz za małe przychody i chcesz je zwiększyć, jeśli prowadzisz swój biznes z pasją, a ze sprzedażą Ci nie po drodze, zapraszam Cię na 2 dniowy trening „Sprzedaż na moich warunkach” w terminie 10 – 11.02.2014 r. w Warszawie.
Jeśli zakładasz, że jakoś to będzie, jak ja kiedyś, wiedz, że nie będzie.
Czytasz w tej chwili mój blog i dlatego dostajesz ode mnie prezent w postaci 50 zł zniżki na udział w treningu „Sprzedaż na moich warunkach” – sprawdź program TUTAJ i zarezerwuj swoje miejsce już dziś.
Justyna