person-682832_1280

Miałam okazję poznać nowego fryzjera, w którego ręce oddałam swoją fryzurę. Kontakt otrzymałam od swojej klientki, której fryzura spodobała mi się, ale nie to jest najważniejsze. Ważniejsze było to, usłyszała podczas pierwszej wizyty. Bez ceregieli zapytał: „Dlaczego świadomie się Pani postarza?”

Usłyszawszy to, moja klientka prawie spadła z krzesła. Ja się zachwyciłam i za jakiś czas umówiłam na wizytę.

Lubię konkret, bez owijania w ciepłą bawełnę. Sedno sprawy to klucz do mnie – jeśli ktoś chce ze mnie zrobić swoją klientkę

PERFEKCYJNA OBSŁUGA KLIENTA

Pojechałam na miejsce. Weszłam…. Warszawska Praga, w tle głośna muzyka – polski hip hop, dużo niecenzurowanych słów i surowe wnętrze. Nawet trochę się zlękłam, kiedy spojrzałam na swoje włosy i ich przyszłość

Usiadłam, fryzjer wyglądał jak fryzjer, tyle że w pomarańczowych butach. Od razu przeszliśmy na „ty”. Nawet nie zapytał, czego chcę, tylko zawyrokował: „Musimy zmienić kolor i zadbać o twoje włosy. Nie myślałaś, by je zapuścić?”

Pogodziłam się z tym, że matka natura nie obdarzyła mnie bujną czupryną; o długich włosach zawsze marzyłam, ale stwierdziłam, że nie są dla mnie. I nagle on przypomniał mi o tym…

POTRZEBY KLIENTA

Zgodziłam się na kolor  – choć nie wiedziałam, na jaki, bo mówił o trzech. Zdążyłam jedynie powiedzieć, że fryzura ma mnie określać i nie odstraszać klientów – czytaj: nie może być zbytnio awangardowa, a ja mam czuć się w niej dobrze.

Doskonale rozumiem, że to żaden komunikat dla fryzjera; nic nie wspomniałam o kształcie, grzywce, długości. NIC. Fryzjer przejął władzę i powiedział, że ma wizję – upewniłam się jedynie, że bierze pod uwagę opisane wcześniej potrzeby i – nadal z lekkim lękiem – oddałam się w jego ręce

Polski hip hop w tle przyprawiał o zawrót głowy i sprawiał, że czułam się totalnie zmieszana, no, ale farba lądowała na moich włosach, a ja zaczęłam niewinną rozmowę.

EFEKT WOW x 3

Koniec końców – z efektu byłam i jestem zadowolona, moją euforię spowodowały również informacje, które na koniec otrzymałam.

  1. Serwis fryzury jest za free! Wtedy nie wiedziałam, co to znaczy. Mirek, bo tak miał na imię fryzjer, wyjaśnił mi, że serwis to utrzymanie kształtu fryzury pomiędzy wizytami – czyli przycięcie grzywki lub odrastających włosów, jeśli tył mam podgolony.
  2. Przekazał też kilka cennych porad na temat pielęgnacji włosów, bym mogła je zapuścić i zapewnił, że za rok będą długie (cokolwiek to znaczy – ja swoją wizję już mam;) )
  3. W trakcie rozmowy, w sumie filozoficznej, Mirek stwierdził, że „pazur to trzeba mieć w charakterze, a nie na głowie” – pokochałam go za to! – oraz podzielił się swoją filozofią życiową: człowiek ma zawsze wybór; pozostaje tylko kwestia, czy zdaje sobie z tego sprawę. Kolejny plus ode mnie.

Wyszłam zadowolona. Nie dostałam darmowej kawy, nie zostałam nawet o nią zapytana. Gdybym miała ochotę – pewnie poprosiłabym. Muzyka w tle nie działała kojąco na moje zmysły, wnętrze nie było zbyt ciepłe, atmosfera zaś specyficzna, jednak wrócę i na serwis fryzury i na kolejną wizytę.

CO KUPUJESZ

Pisałam nie raz o opakowaniu, o autentyczności w biznesie.

Gdyby Mirek traktował wszystkich klientów według hasła „Klient nasz Pan” – nie zdobyłby mojego zaufania. Był sobą, nikogo nie udawał, wyrażał swoje opinie bez zastanawiania się, czy mnie urażą, czy nie. Tak podchodził do wszystkiego, że przejął kontrolę i odpowiedzialność. I chociaż obawiałam się, jak będę wyglądała po wizycie – myliłam się.

Wizyta potwierdziła moje przekonania na temat opakowania, segmentacji klientów i autentyczności. Kupuję to!

Oczywiście kobieta wrażliwa na piękno i estetykę atmosfery, miejsca, muzyki, mogłaby nie być zadowolona z wizyty, mimo że fryzura zostałaby idealnie do niej dopasowana, ale… taka osoba zapewne nie zostałaby klientką Mirka. I o to chodzi.

O CZYM ZAPOMINASZ

Pod koniec wizyty Mirek zrobił jeszcze jedną fajną rzecz. Powiedział o pewnym zabiegu, któremu poddaje się włosy raz na 3 miesiące, a który bardzo dobrze na nie wpływa. Objaśnił wszystko, podał cenę i zgodnie przyznaliśmy, że ustalimy jego termin po kolejnej wizycie. DOSPRZEDAŻ – znasz to słowo?

A czy Ty znasz swoich klientów? Możesz być SOBĄ wśród nich?